Wyciągnęłam tkaniny, koronki , tasiemki i zasiadłam do maszyny.
I tu maszyna wystawiła moją cierpliwość na próbę, odmawiając mi współpracy. To co zaplanowałam na jeden wieczór zajęło mi prawie trzy dni, bo szyłam na raty.
Uparłam się , ze nie odpuszczę i w końcu jest.
"Granny chic" w postaci torby.
Lubię te połączenia delikatnych koronek, haftów, tasiemek z innymi tkaninami.
A do czego ta torba?
To chyba łatwo przewidzieć w moim przypadku.
Pozdrawiam A.
kotbury
Jesienna torba też naznaczona... szydełkiem. Jak wszystko u Ciebie - klimatyczne. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńsuch a lovely bag!!!
OdpowiedzUsuńxxxx Ale
ANIU PRZE ŚLICZ NA!!!:)))
OdpowiedzUsuńnie odkładaj tylko szydełka na długo;)
przy okazji serdecznie zapraszam na konkurs, który zorganizowałam z jedną z nas;)
świetna!
OdpowiedzUsuńkłopoty z maszyną.. skąd ja to znam! :))
Śliczna !!! Te detale takie cudne ...
OdpowiedzUsuńmuszę moje plażową wyciągnąć, bo mi się motki zaczęły wylewać z koszyka ;)))
Pozdrawiam ciepło
pomyśłałam ,że to może być torba ....ale byłaś tak tajemnicza,że postanowiłam czekać na rozwiązanie
OdpowiedzUsuńCudowny pomysl a torba wyszla bardzo pieknie!!! Jola
OdpowiedzUsuńAch te maszyny, moja też robi takie niespodzianki... ale warto było walczyć trzy dni :)
OdpowiedzUsuńTorba jest SUPER !!!
OdpowiedzUsuńNiestety maszyny potrafią płatać figle.
Ale nie poddałaś się i widać, że warto było.
Pozdrawiam :)
piekna i praktyczna torba Aniu :) podziwiam Twoja wytrwalosc w dazeniu do celu :)
OdpowiedzUsuńTorba marzenie i ten aniołek...:)
OdpowiedzUsuńWypatrzyłam szydełkowy wieszak;) Bombowy:)
OdpowiedzUsuń