Dziś piszę ten post z mojej wnęki szumnie zwanej pracownią.
Specjalnie przyniosłam komputer na górę by mieć chwilę prywaności co raczej odniosło odwrotny skutek. Kot zagląda mi przez ramię, kombinując jak położyć sie na klawiaturze, a na schodach już słyszę kroki misji poszukiwaczek mamy ;-)
Mimo wszystko jednak mój "teren prywatny" wygląda teraz tak:
Jeszcze w nim porządek, wszystko poukładane , pochowane w szafkach. Maszyna nie podłączona do prądu, grzecznie stoi z boku. Brakuje kilku detali, które chcę tam mieć.
Wszytsko (prawie) mam teraz w jednym miejscu i na wyciagnięcie ręki.
Można zaczynać robić twórczy nieład ;-)
Więcej
tutaj: